Dwa słowa o cynkowaniu

Do czego może się przydać nałożenie jednego metalu na drugi? Częstym przykładem jest cynkowanie. Gdy mamy stalowe elementy, na przykład kierownicę w rowerze, najczęściej po jakimś czasie potrafi ona zaśniedzieć. Robi się na niej nieładna warstwa, jakby brud. Metal koroduje, bo nie jest pokryty żadnym lakierem ani farbą antykorozyjną. Można kierownicę pomalować, jednak znacznie lepiej wygląda cynkowanie. Cynk z powietrzem, a dokładnie z tlenem, z odpowiednimi domieszkami i siatką krystaliczną, nie reaguje aż tak, jak czysta stal. Dzięki temu możemy się cieszyć typową cynkową, chropowatą powierzchnią, z którą możemy chwytać bez obawy o pobrudzenie od skorodowanego metalu. Zamiast tego można oczywiście użyć farby, pomalować kilka razy itp. Wydaje się jednak, że zakład galwaniczny zrobi to lepiej i szybciej od nas, a przede wszystkim taniej. Cynkowanie dobre jest też na blachówkę dachową. Nie trzeba jej wtedy także malować, a kwaśne deszcze jej nie straszne. Oczywiście ocynkowana blacha także w pewnym momencie skoroduje, gdy warstwa cynku skruszy się i odpadnie. Jak wszystko na tym świecie, galwanizacja też nie jest na wieki. Podobnie jak z farbą, cynk też należy zedrzeć przed malowaniem.